[KAHARONEA] Po półtorarocznej przerwie z zaświatów powraca na Surmenia. Mikronacja wzorowana na „kulturze bałkańskiej” – przede wszystkim jednak greckiej – właśnie na nowo mości sobie miejsce w zmienionej rzeczywistości politycznej Orientyki. Z inicjatywą reaktywacji jednego z ciekawszych – i zarazem najstarszych – państw polskiego mikroświata wyszedł Orjon von Thorn-Surma. Wiele wskazuje na to, że nowa Surmenia odrodzi się jako monarchia i to od razu w unii z reanimowanym Imperium Tyrencji. Efektem planowanego mariażu miałoby być państwo wzorowane na dawnym Bizancjum.
Debata w sprawie wspólnego projektu wciąż znajduje się w fazie początkowej – póki co jej uczestnicy zdążyli naszkicować jedynie ramy współpracy. Możliwe, że ustrój polityczny nowej mikronacji oparty zostanie na modelu diarchii – współrzędów surmeńskiego basileusa i tyrenckiego imperatora. Nowe Bizancjum, podobnie jak jego historyczny odpowiednik, miałoby czerpać z wzorców kultury greckiej (surmeńskiej) i rzymskiej. Na tym etapie najbardziej pilnym problemem wydaje się – poza skompletowaniem zespołu zaangażowanych pionierów – podjęcie decyzji w sprawie przestrzeni życiowej odrodzonej Surmenii.
Demokracja Surmeńska zakończyła swój żywot w lutym 2017 r. w wyniku „serii uderzeń bronią masowego rażenia” przez jej władze, które prawdopodobnie nie widziały sensu w podtrzymywaniu przy życiu wyludnionego państwa. Atomowy finał Surmenii wywołał ożywioną dyskusję wśród jej sąsiadów i kartografów. „Surmenia nie leżała w całości na archipelagu wysp” – zauważył Daniel von Witt, twórca najbardziej aktualnej mapy Orientyki. „Posiadała granice lądowe z Monderią, Ciprofloksją, Winkami. Geograficznie obszary graniczne były zróżnicowane krajobrazowo itd., dlatego część kontynentalna nie zostanie zatopiona, bo naruszałoby to suwerenność krajów sąsiednich. W dodatku bomba atomowa kasująca ziemie idealnie wzdłuż granicy, bez wpływu na sąsiadów to mógł być tylko wytwór wyobraźni” – wyjaśnił.
Przez ponad dekadę swego istnienia (2005-2017) Surmenia należała do najbardziej dynamicznych państw regionu. Surmeńska scena polityczna okazała się prawdziwą kuźnią talentów i areną zmagań wyjątkowo barwnych postaci, z których część cieszy się dziś zasłużonym statusem legendy – Paulos Petrosigos, Timoteos Stefanosigos, Aluś de la Ciprofloksja, Piotr Paweł de Zaym – inni zaś trafili do żelaznego kanonu mikronacyjnych anegdot (Celestyna Sinalenno, Konstantinos Mikisigos, Nikolaos Zorbas, Nikos Anastosigos – ostatecznie uznany za klona). Cześć z nich – jak wspomniany już Timoteos Stefanosigos oraz Markos Viktorjosigos – powoływała do życia własne państwa lub stawała na ich czele. Markos Viktorjosigos – Surmeńczyk, twórca trizondalskiej Dalmencj – w trakcie długiej i wyjątkowo owocnej kariery mikronacyjnej dwukrotnie zasiadał na tronie patriarszym w Rotrii, jako król-małżonek wpuścił trochę życia do dekadenckiego Skarlandu, a jako Marek Paweł postawił na nogi Rzeczpospolitą Obojga Narodów jako jej prawdopodobnie najlepszy monarcha w historii (z oficjalnym już przydomkiem „Odnowiciel”).
Jak się okazuje – Surmenia to wciąż żywy kawałek naszej wspólnej historii. Na łamach „Kuriera” poświęciliśmy jej rekordowo dużo miejsca. Tym mocniej zaciskamy kciuki za nowy projekt.
(E2)
Znakomite wieści. Nieboszczka Tyrencja była była jednym z krajów, które świadczyły o jakości mikronacjonalizmu na Orientyce. Znakomita infrastruktura, wyrazista narracja, zgrany naród i – co nie najmniej ważne – zdolność przyciągania nowych uczestników, bo przecież doszło do udanej unii z Ligocją, która świetnie wpasowała się w rzymski koloryt. A nie zapominajmy, że Ligocja była – podobnie jak Surmenia – słowiańska. Naprawdę znakomite wieści.